Angelika Krakowska

Jeść czy nie jeść?

Takie pytanie zadaje wiele osób, jeśli chodzi o warzywa „sztucznie” hodowane. Jeszcze do niedawna ukazywały się na rynku wczesną wiosną jako nowalijki. Nazwa pozostała, a jarzyny te pojawiły się w sklepach również jesienią i zimą. Kuszą nas swym wyglądem – są dorodne i kolorowe. Boimy się jednak, że nie są zbyt zdrowe, a nawet mogą zaszkodzić. Cóż więc robić – jeść czy nie jeść?

Jeść czy nie jeść?

Sztuczna hodowla

To prawda, że są hodowane w szklarniach w zupełnie innych warunkach aniżeli warzywa gruntowe, rosnące na polach, działkach oraz w ogrodach. Podłożem szklarnianym jest mieszanka torfu, ziemi liściowej, nawozów i mikroelementów. Niekiedy korzenie roślin zanurzone są w płynnym roztworze składników mineralnych. W tych warunkach wyrastają na okazałe rośliny, ale słabiej pachną i są mniej słodkie od zbieranych z pól w środku lata. To wina zbyt małej ilości promieni słonecznych, przefiltrowanych przez szyby szklarni. Mniej smaczne są również pomidory zerwane jeszcze zielone, a potem umieszczone w komorze wypełnionej gazem (etylenem), przyspieszającym czerwienienie. O dziwo, sztuczne warunki hodowli nie pozbawiają tych jarzyn witamin i minerałów. Mają ich prawie tyle samo, co te, które w pełnym słońcu rosną na działkowych grządkach. Jest to więc argument za jedzeniem ich, szczególnie zimą i wiosną, gdy nasze organizmy wyczerpały cenne składniki odżywcze, nagromadzone latem oraz jesienią.

Groźne azotany

Nowalijki obficie nawozi się. Głównym składnikiem tych nawozów są azotany, które mogą być niebezpieczne dla zdrowia, gdy ich nadmiar dostanie się do organizmu. Dzieje się tak wtedy, gdy rośliny są przenawożone. Nie potrafią one skorzystać tylko z niewielkiej, potrzebnej im dawki nawozu – pobierają go tyle, ile im dostarczymy. Przenawożone warzywa kumulują związki azotu w korzeniach i liściach. Unia Europejska opracowała normy nawożenia, które obowiązują również w Polsce. Niestety, kontrole stwierdzają, że nasi hodowcy często ich nie przestrzegają.

Nadmiar azotanów, które w naszym organizmie częściowo redukują się do bardzo groźnych azotynów, może być przyczyną zatrucia. Substancje te są szczególnie niebezpieczne dla niemowląt, z uwagi na możliwość wystąpienia u nich tzw. sinicy. Nie zmuszajmy małych dzieci (powyżej 3. roku życia) do jedzenia nowalijek. Mamy, które wmuszają w nich szklarniową sałatę lub szpinak, powinny pamiętać, że akurat te dwa warzywa zawierają zazwyczaj najwięcej azotanów. Za nieszkodliwą dawkę dla człowieka dorosłego przyjmuje się 300 mg azotanów dziennie. Ekstremalne przekroczenie tej normy można niekiedy stwierdzić w rzodkiewkach (433% maksymalnej dawki uznanej za nieszkodliwą). Nie znaczy to, oczywiście, że każde szklarniowe rzodkiewki są tak pełne związków azotu. Zabezpieczeniem przed nadmiarem azotanów są warzywa pochodzące z upraw ekologicznych (w sklepach ze zdrową żywnością). Rozwiązaniem jest też zaopatrywanie się w nie u znajomych i sprawdzonych rolników. Nasz organizm nie magazynuje azotanów i szybko je wydala z moczem – do 90% w ciągu ośmiu godzin. Być może, dlatego znajdują się one na końcu listy niebezpiecznych składników diety zdrowego dorosłego człowieka.

Zachowaj umiar

Najlepiej zastosować metodę złotego środka – jeść nowalijki z umiarem. W niczym nie należy przesadzać, więc nawet nie myślmy o całkowitym usuwaniu ich z domowego menu, warto tylko zwrócić uwagę na proporcje. Nie można ich uważać za podstawowe źródło witamin, lecz raczej jako smakowy dodatek do potraw. Jeżeli warzywa zostały wyhodowane zgodnie z normami, to nie powinny zaszkodzić nawet najmłodszym dzieciom (powyżej 3. roku życia). Na młode, surowe jarzyny muszą jednak uważać chorzy na alergie pokarmowe, owrzodzenie żołądka i dwunastnicy czy zespół jelita drażliwego. Tak jak ze wszystkimi produktami spożywczymi, trzeba umiejętnie postępować z nowalijkami.

Oto kilka rad:

  • do lodówki nie wkładajmy nowalijek w foliowych opakowaniach. Gromadząca się tam wilgoć przyspiesza przemianę azotanów w rakotwórcze substancje
  • szufladę w lodówce przeznaczoną dla nowalijek wyłóżmy pergaminem, gęstą gazą lub płócienną ściereczką
  • przed jedzeniem warzywa długo myjmy pod bieżącą ciepłą wodą
  • szklarniowe ogórki i pomidory obierajmy ze skórki – pozbędziemy się znacznej części toksyn

Zalety nowalijek

  • Sałata – to bardzo niskokaloryczne warzywo, a więc przydatne przy dietach odchudzających, pod warunkiem że nie polewamy jej tłustą śmietaną czy stopioną słoniną (jak na Śląsku). Sałata przyspiesza oddawanie moczu, łagodzi skurcze przy astmie lub kolce wątrobowej. Łatwo się po niej zasypia, a szczególnie gdy zjadamy jej łodygi, które mają najwięcej substancji uspokajających. Stanowi dobre źródło witamin: A, B₁, B₂, B₆, C oraz kwasu foliowego. Liście sałaty pomagają też zlikwidować opuchliznę pod oczami. Wystarczy umyte i sparzone położyć na powieki (20 minut).
  • Rzodkiewka – jest niskokaloryczna i nie zawiera tłuszczu. Ma dużo witaminy C oraz z grupy B. O jej głównej zdrowotnej wartości świadczy jednak obecność składników mineralnych: potasu, wapnia, żelaza, siarki, cynku i fluoru. Trzy ostatnie mikropierwiastki rzadko występują w przyrodzie, a są bardzo pożyteczne. Czasem jednak rzodkiewka wywołuje zgagę, palenie w przełyku i – mimo korzystnego działania na wydzielanie żółci – może zaszkodzić przy niektórych schorzeniach wątroby. Rzodkiewki mogą pomóc przy zaparciu. Utarte na drobnej tarce należy wymieszać z miodem i zjadać na czczo po łyżce. Kuracji tej nie powinny stosować osoby, które maja problemy z woreczkiem żółciowym.
  • Ogórek – mogą go jadać do woli grubasy, gdyż w 100 g dostarcza tylko 10 kcal. Przyczynia się do usuwania nadmiaru wody z organizmu, a także kwasu moczowego i szkodliwych pozostałości przemiany materii. Ogórki nie są bogate w witaminy (ślady A, C, B), ale za to mają dużo potasu poprawiającego utlenienie mózgu, pracę serca i jędrność mięśni. Zawierają nieduże ilości fosforu, sodu, żelaza i siarki. Prawdopodobnie to wybielająca skórę siarka oraz potas przyczyniły się do tego, że ma on opinię warzywa „kosmetycznego”. Ogórek jest niestety ciężkostrawny i dlatego nie poleca się go osobom chorym na wątrobę i żołądek. Nie powinni go jeść chorzy przykuci do łóżka oraz dzieci poniżej pierwszego roku życia.
  • Pomidor – ma dużo witamin: C – wspomagającej odporność, E i A – niezbędnych dla urody, PP – regulującej poziom cukru oraz cholesterolu we krwi. Zawiera też dużo potasu, m.in. obniżającego ciśnienie krwi, łatwo przyswajalnego wapnia, trochę magnezu i żelaza. Ale najważniejszym składnikiem pomidorów jest likopen – substancja, która neutralizuje działanie wolnych rodników.
  • Natka pietruszki – można ją wyhodować w doniczce na okiennym, nasłonecznionym parapecie. Świeże listki warzywa zawierają dużo witamin oraz soli mineralnych, zwłaszcza C i żelaza. W mniejszych ilościach ma też witaminy A, B₁, B₂, E i kwas foliowy. Zawartość witamin zmniejsza się znacznie w trakcie suszenia i gotowania natki. Dlatego całe lub posiekane listki pietruszki dodaje się do potraw już gotowych. Pietruszka działa moczopędnie. Jest polecana palaczom, gdyż neutralizuje rakotwórcze związki znajdujące się w dymie tytoniowym. Nie powinno się jej jeść przed wizytą w solarium lub wyjściem na słońce. Zwiększa ona bowiem wrażliwość skóry na promienie UV, co może być przyczyną brzydkich przebarwień.
autor: Magdalena Próchnicka-Jarosz

źródło: Archiwum "Medycyna dla Ciebie"

Przeczytaj inne porady z tej kategorii

Gorzko o cukrze

Dwa razy dziennie słodka kawa i batonik. W międzyczasie kilka słodzonych herbat, litr coli, a na deser ciastko. Ten słodki niewinny dodatek może dostarczyć aż ...

czytaj więcej

Dieta niskowęglowodanowa

Atkins, Kwaśniewski, Dukan – to bez wątpienia trzy kluczowe postacie, które w ostatnich latach rządzą na polskiej scenie odchudzania. Chociaż każdy z nich chciał pracować ...

czytaj więcej
POKAŻ